Są miejsca do których mam niezwykły sentyment, najczęściej kojarzą mi się z dzieciństwem albo studenckimi czasami. Są też takie, które odkryłam niedawno i bardzo je polubiłam, niemalże od pierwszego wrażenia. W ostatnim czasie należą do nich zdecydowanie stare targowiska. Na pewno macie też takie w swojej okolicy, pełne owoców, warzyw i wszelkich innych wspaniałości. Można na nich kupić np. chińską maść do nosa w blaszanym opakowaniu, której nie używało się od czasów wczesnego dzieciństwa. Można też kupić wszelkiej maści akcesoria domowe, miliony przypraw, tony kwiatów i martwe oskubane kury. Nie żebym dla tych kur tam chodziła 😊

Mnie zachwycają w sumie wszystkie te niezwykłe rzeczy, czuję się tam jak w jakimś gabinecie osobliwości. Oglądam i nie mogę wyjść z podziwu. Kupuję jednak najczęściej  owoce, warzywa a czasami kwiaty. Lubię tam chodzić bardziej żeby pooglądać i przenieść się jakby do innego wymiaru, innej rzeczywistości. Takiej retro wersji współczesnych czasów. Już niewiele takich prawdziwie starych targów można znaleźć, na szczęście ja mam to szczęście mieszkać we wschodniej Polsce, gdzie takich klimatycznych miejsc jeszcze trochę zostało. Jak już wspominam o retro miejscach, to kolejnymi na mojej sentymentalnej liście są bary mleczne. W Lublinie już niestety nie zostało ich wiele ale w takim Krakowie są, a ich wystrój nierzadko pamięta czasy komuny. Plastikowe kwiatki, naczynia z logami Warsa albo spółdzielni spożywców, do tego Panie w stylowych czepkach i makijażem a la wczesna Beata Kozidrak. Mogę się założyć, że są w stanie go sobie zrobić nawet po ciemku i lekko śpiąc. To są klimaty!

źródła obrazków: Zielona Góra – Fotopolska, GRYF24.pl, Garnek

Dodaj komentarz