Po wiecznie trwającej zimie wreszcie nadszedł czas celebrowania ciepłych nocy i mega słonecznych dni, które możemy spędzić na różnego rodzaju festiwalach i wydarzeniach plenerowych. Orange Warsaw Festival, Open’er i cała masa innych, pomniejszych imprez sprawia, że już od miesiąca kompletuję garderobę festiwalową. Uwielbiam włóczyć się ze znajomymi po kraju i brać udział w koncertach. Atmosfery takich wydarzeń nie da się opisać, to istne szaleństwo 🙂 W tym roku zaliczę na pewno juwenalia w moim mieście i wybiorę się z paczką moich zaufanych znajomych na dwa wspomniane wcześniej koncerty.
Podczas Orange Warsaw Festival zagrają m.in. Lana Del Ray, Die Antwoord, Skunk Anansie czy mój ulubiony XXANAXX. Dwa dni mega muzycznych doznań na Torze Wyścigów Konnych na Służewcu. A potem tylko do końca czerwca bo wtedy zaczyna się Open’er na którym zagrają m.in. Florence and The Machine, Kamp!, Kortez, M83, Maria Peszek, Pharrell Williams, Red Hot Chili Peppers, Zamilska i znowu XXANAXX.
Kilka dni totalnego odjazdu. Coś czuję, że dzięki tym dwóm wydarzeniom bardzo konkretnie naładuję swoje akumulatorki na kolejne miesiące harówki. Kiedy jadę na takie festiwale to tak jakbym przenosiła się do innego wymiaru, nie muszę myśleć o deadlinea’ch, briefach, spotkaniach z klientami i w ogóle o pracy. Jest tylko muzyka i kompletna olewka rzeczywistości. Wprawdzie powrót do codzienności jest dość mocno bolesny ale i tak warto się z niej wyrwać w taki sposób. Zdecydowanie polecam tym wszystkim, którzy nie pamiętają już jak to jest nie myśleć o pracy przez co najmniej 24h.
źródła obrazków: www.gapyear.com, www.somusic.pl, brandnewanthem.pl