Kto z Was pamięta tragicznie długie wycieczki szkolne podczas których Wasz świat wirował, tańczył a żołądek wywracał się na lewą stronę co kilka minut? Pewnie większość z Was właśnie zawiesiła się wspominając te jakże ohydne czasy młodości i posmak śniadania, obiadu i kolacji w gardle. No niestety, większość z nas ma traumę związaną z chorobą lokomocyjną. Tak, tą właśnie chorobą czyli zmorą dzieciństwa.
Dlaczego o tym piszę? Bo w ostatnim czasie do moich rodziców przyjechała kuzynka z dziećmi i odwiedzaliśmy z nimi naszą rodzinę przy okazji zaliczając trochę okolicznych atrakcji turystycznych. Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie fakt, że dzieciaki cierpiały z powodu wspomnianej choroby lokomocyjnej. Na nasze szczęście jej przebieg nie był bardzo ostry (czytaj: nie wymiotowały co chwilę) ale widok bladej jak ściana dziecięcej twarzy oblanej potem nie należy do najprzyjemniejszego widoku w trasie. Naprawdę się o nich bałam. Postanowiłam więc, w ramach zajęcia czasu, poszukać informacji o najskuteczniejszych aktualnie środkach przeciwko chorobie lokomocyjnej i co się okazało? Nadal króluje wszystkim znany Aviomarin. Ech, lek dzieciństwa. Jak widać niewiele się w tym temacie zmieniło. Na nudności, wymioty i inne objawy choroby lokomocyjnej najskuteczniejszy okazuje się być stary, dobry i sprawdzony przez pokolenia lek. I dobrze, przynajmniej wiem , że mogę polecić dzieciakom sprawdzony przez siebie specyfik, który wiem, że pomoże im tak samo skutecznie jak kiedyś mnie. To pocieszające, że mimo upływu tylu lat można nadal liczyć na stare, sprawdzone środki.