Wspominałam Wam, że w ostatnim czasie przypomniały o sobie moje ukochane zatoki, prawda? No właśnie, niestety. Los bywa okrutny i oprócz bólu zatokowego męczą mnie ostatnio zwykłe bóle głowy. Podejrzewam, że największy wpływ na obecną sytuację ma moja skłonność do narzucania sobie zbyt dużej ilości obowiązków. Praca, blog, szkolenia, spotkania ze znajomymi i pierdyliard innych rzeczy, które robię kosztem odpoczynku i snu.
Niestety przy takiej ilości obowiązków wybieram najszybszy sposób radzenia sobie z takimi problemami w postaci odpowiedniej pigułki i idę dalej. Niestety też zazwyczaj wybierałam po prostu leki przeciwbólowe, które tłumiły reakcję organizmu w postaci sygnału, że coś dzieje się z nim nie tak. Jednak znajoma poleciła mi Aspirin, który ma działanie nie tylko przeciwbólowe ale też przeciwzapalne, co oznacza, że jeśli ból, który mi doskwiera świadczy o tym, że w moim organizmie rozwija się jakiś stan zapalny, to zażywając Aspirin nie tylko stłumię informację ale też rozwiążę prawdopodobnie źródło problemu. Wiem, że to nie jest najlepsze rozwiązanie na wszelkie dolegliwości bólowe i jeśli problem powtarza się przez dłuższy czas, to trzeba koniecznie skontaktować się z lekarzem. Jednak świadomość, że wybieram środek, który nie tylko zabije sygnał ale też będzie leczył, jest pocieszająca. Na rynku obecnych jest kilka takich środków ale na mnie, jak na razie, najlepiej działa właśnie Aspirin. Zobaczymy jak długo. Znajoma jest zadowolona. Bohaterowie amerykańskich filmów też zazwyczaj sięgają po aspirynę, to musi być znak 😀