Wiecie, że miałam koszmarne problemy z alergiami i suchą skórą. Dłonie zaczęły wyglądać już naprawdę koszmarnie i nie miałam ochoty ich komukolwiek pokazywać. Zaczęłam je chować i możliwie jak najrzadziej wyciągać na widok innych, obcych mi ludzi. Wszystko przez alergię, jak dotychczas sądziłam. Wysuszone, pękające, generalnie koszmarne. Przetestowałam różne kremy, maseczki, na liście znalazło się serum i krem robiony w aptece na zlecenie lekarza, a do tego oczywiście maści sterydowe i inne syfy, po których stosowaniu nie widać było generalnie jakiejś poprawy. Byłam załamana. Kupiłam sobie nawet opatrunki w aptece i nakładałam na poranione dłonie grube warstwy kremu na noc. Pomagało na chwilę, a potem znowu wszystko zaczynało się na nowo – bąbelki z płynem, sucha skóra, złuszczanie itp. Stwierdziłam, że się sypię i zaczęłam dołować na maksa.
Aż pojechałam do Krakowa żeby spotkać się z dawno widzianymi znajomymi. Rafał, kiedy siedzieliśmy przy obiedzie, zobaczył moje dłonie i rzucił od niechcenia – zacznij łykać tran. Popatrzyłam na niego jak na wariata i wyjaśniłam, że to alergia i że dermatolog nie pomógł, tony kremów nie dają rady i generalnie mam przerąbane. Popatrzył na mnie i w zamian opowiedział swoją historię o problemach ze skórą na dłoniach i o tym, że ciotka doradziła mu jedzenie tranu, który zawiera wit. D i A, które świetnie działają na skórę sprawiając, że jest elastyczna i odpowiednio odżywiona. Kupiłam więc ten magiczny olej z wątroby rekina, połykałam 2 kapsułki dziennie i oto nowa ja, bez koszmarnie wysuszonych dłoni. Tak prosta rzecz, a takie rezultaty. Masakra. Gdym wiedziała wcześniej… Dobrze, że w ogóle dowiedziałam się o tym cudownym specyfiku.
źródła obrazków: neufastlyro.blog.com, www.wisegeekhealth.com, diets-doctor.com