Niedawno usłyszałam w radio historię pewnego dziadunia – Australijczyka, który mając ponad 100 lat zaangażował się w akcję robienia na drutach sweterków dla małych pingwinów. Najpierw pomyślałam – super, dziadek, któremu jeszcze chce się robić coś pozytywnego, a po chwili zaczęłam się zastanawiać – po co właściwie pingwinom sweterki??? Okazało się, że małe pingwiny cierpią z powodu katastrof ekologicznych więc ich pióra są często posklejane, co sprawia, że jest im zwyczajnie zimno. Ekolodzy robią więc dla takich małych bidulek sweterki żeby nie marzły.

Jednym z wykonawców takich sweterków jest wspomniany Australijczyk. Podobno nauczył się tego od swojej siostry kiedy był bardzo młody. Ostatnie lata spędza w domu opieki i w ramach poszukiwania ciekawego zajęcia trafił na tę akcję. Historia naprawdę niesamowita. Chciałabym, żeby Polacy na starość mieli tyle sił i chęci by robić cokolwiek oprócz narzekania i wystawania w kolejkach do lekarzy. Ja wiem, ze emerytury są bardzo niskie ale zdarzają się staruszkowie, którzy potrafią zachować pogodę ducha i nie faszerować się kilogramami tabletek na starość. Chciałabym być staruszką z pasją. Babcią do której wnuki chętnie przychodzą – ponieważ zawsze mogą liczyć na ciepłe przyjęcie, pyszny posiłek i coś pysznego na deser. Wierzę, ze taka przyszłość jest możliwa, trzeba tylko o nią zawalczyć. Spróbować przekuć pasje w zysk, oszczędzać, inwestować i panować nad finansami. Wierzę, że starość nie musi być szara i nudna. W końcu wtedy mamy tak wiele czasu na realizację swoich marzeń. Nawet o te najmniejsze warto walczyć.

Dodaj komentarz