
Od pewnego czasu zastanawiam się nad ideą założenia kolejnego bloga… Takiego, na którym mogłabym zarabiać. Wiecie – lifestyle czy beauty, kulinaria. Mam znajome, które zaczynały rok temu, a już mogą pochwalić się bonusami od firm, zamówieniami na wpisy sponsorowane czy uczestnictwem w wielu spotkaniach blogerów. Na takich pogaduszkach nie tylko popija się kawę i dyskutuje o nowej fryzurze Kasi Tusk ale też można wylosować całkiem sporo fajnych paczek z produktami różnych firm. Do tego dziewczyny ciągle się doszkalają, wymieniają sposobami na zarabianie lepszych pieniędzy na takiej działalności. Jednym słowem – biznes. Kobiety potrafią jednak być przedsiębiorcze.

Pamiętam, że jakiś czas temu trochę podśmiewałam się z koleżanki, która założyła bloga z koszmarnymi grafikami w tle, z masą mrugających bannerów i zdjęciami swojego nieco koszmarnego makijażu na każdy dzień. Po kilku latach ta sama dziewczyna zaczęła na blogu zarabiać całkiem niezłe pieniądze. Reklamuje swoje usługi jako makijażystka, regularnie spotyka się z innymi blogerkami modowymi, dostaje zlecenia na teksty i ma coraz więcej czytelników. Każdy musi od czegoś zacząć i nie od razu Rzym zbudowano czy coś takiego 😉 Ten blog miał być odstresowywaczem, miejscem na wyrażanie swoich opinii, nie sposobem na utrzymanie. Nie zabiegam o czytelników, nie spotykam się z innymi blogerkami, nie ukierunkowałam działań na urodę czy koty 😀 A może powinnam była. Nie narzekałabym wtedy, że nie stać mnie na spełnienie swoich marzeń.