źródło: clevents.wordpress.com
źródło: clevents.wordpress.com

Zaczęłam planować powoli wakacje. Ciężka sprawa. Wydatki, brak zdecydowania. Lekki koszmar. W ramach odprężenia postanowiłam zaplanować sobie wakacje marzeń czyli zrobić listę miejsc, które odwiedziłabym gdybym miała nieograniczony budżet. Wiecie – sky is the limit. W końcu marzyć można zawsze, kto mi zabroni? Na pierwszy rzut poszły stolice europejskie – Londyn, Paryż, Rzym. Od wieków marzę o tym, żeby je odwiedzić. Wprawdzie bilety lotnicze są teraz naprawdę tanie ale koszty noclegów, wyżywienie czy po prostu dojazd z lotniska do miasta docelowego już do tak tanich nie należą. Inna rzecz, że planowanie takiej podróży to też niemałe wyzwanie. Samo ustrzelenie tanich biletów to mega fuks. Często w jedną stronę jest tanio ale w drugą cena lotu jest już normalna.

źródło: aryanholidays.com
źródło: aryanholidays.com

I tak odkładam wyprawy na lepsze czasy, a kiedy one nadejdą, tego już nie wiem. No ale miało być o marzeniach… Potem trochę egzotyki – Japonia, Tajlandia, Chiny. Jakiś miesiąc w podróży, żeby wreszcie zakosztować smaków Azji, sprawdzić na czym polega fenomen tych kultur, nauczyć się jeść pałeczkami 😉 Na koniec USA – Nowy Jork, Los Angeles, San Francisco. Znam te miejsca tylko z filmów. Byłoby niesamowicie stanąć na Manhattanie czy w Cenral Parku i pooddychać amerykańskim powietrzem, zjeść hot doga czy napić się pysznej latte ze Starbucksa. Teraz tylko potrzebuję małej wygranej w Totka i kilku miesięcy na spełnienie moich podróżniczych marzeń. Kto wie, może kiedyś się uda. W końcu żeby wygrać, trzeba grać. W ostateczności każdego przecież stać na marzenia, prawda?

Dodaj komentarz