
Czas na kolejne teksty karmy. Kotowaty poprzednią przyjął raczej z optymizmem ale czeka na więcej. Tak, czas poszukać kolejnej tej ostatniej, najlepszej i jedynej. Zresztą, kogo ja chcę oszukać, na pewno na tej się nie skończy, nie ma takiej opcji. Nie wiem która to już karma ale mój kot pozostaje nienasycony. Teraz na tapetę idzie Purina ProPlan Housecat, no albo Sterilised. Pewnie wypróbuję obu i pewnie kot je polubi ale pewnie też zacznie po jakimś czasie łaknąć nowości. Ja go chyba skrzywiłam. Próbując go zadowolić stworzyłam prawdziwego potwora. Może powinnam poczytać poradniki dla właścicieli kotów, jakiś kurs zaliczyć i zweryfikować swoje metody wychowawcze bo poważnie obawiam się, że coś mogło pójść nie tak :-/
Wracając jednak do karmy – Housecat – stworzona dla lwów kanapowych, z formułą wspierającą pracę nerek, kontrolującą tworzenie się kul włosowych. Staram się pamiętać o kwestii sierści, bo kot mój szanowny posiada ją dość długą i o higienę dba mocno więc pewnie zajada tony sierści każdego dnia. Naczytałam się o przypadkach połknięcia przez koty tak dużych ilości sierści, a następnie zmagazynowania jej, że tworzyły się kule ważące chyba z kilogram. Do tego nie mam zamiaru dopuścić więc albo kupuję dodatkowy środek pomagający wydalać sierść albo dbam o jego zawartość w karmie. Wersja sterilised, jak sama nazwa wskazuje, została stworzona dla kastratów. U takich kotów występuje większe ryzyko wystąpienia schorzeń dróg moczowych. Dlatego staram się dobierać karmy mogące pomóc mi tego uniknąć. Ciekawe tylko jak zareaguje mój główny zainteresowany 😉