Czytałam niedawno, że niektóre gwiazdeczki (czytaj: Kim Kardashian) nie zmywają makijażu nawet na noc. W sumie, jeśli na jego wykonanie potrzebują każdego dnia co najmniej 2 godzin, to nic dziwnego, że potem im się nie chce ściągać tych kilkudziesięciu warstw z twarzy. Jedna z naszych najpopularniejszych blogerek – Jessica Mercedes zamieściła kilka miesięcy temu filmik z instrukcją konturowania twarzy. Wyliczono jej też kilkanaście albo kilkadziesiąt warstw kosmetyków upiększających. Masakra. Owszem, rezultat jest całkiem imponujący ale ludzie kochani – jakim kosztem???
Ja należę raczej do osób, które na codzienne upiększanie nie przeznaczam zbyt wiele czasu. Poza tym nie czuję się zbyt dobrze w masce na twarzy i hełmie na głowie więc jak ognia unikam stylizacji włosów czy nakładania wielu kosmetyków na twarz. Inna rzecz, że moim zdaniem do mojego typu urody nie pasuje ciężki makijaż więc po co kombinować jeśli po kilkudziesięciu minutach wygląda się jak karykatura samej siebie. Stawiam więc na proste rozwiązania – podkład, puder sypki, trochę bronzera na policzki, a do tego lekka kreska na powiece i dobry tusz do rzęs. Prawda, że niewiele? I daje radę, przynajmniej ja czuję się z takim delikatnym makijażem dobrze. Nowe kosmetyki, jak chyba każda kobieta, lubię i testuję. Ostatnio u mnie na tapecie są drogerie Hebe – ze względu na przystępne ceny i spory asortyment. Znalazłam tam nawet kosmetyki, które kiedyś mogłam kupić tylko przez internet (Himalaya). Kojarzycie tę drogerię? Mieliście okazję w niej kupować?