Jeśli nie wiecie jakie są koty, to zaraz Was uświadomię. Otóż, są straszne! Pod względem preferencji pokarmowych oczywiście. Po prostu okropne. Mój szanowny futrzasty grymasi mi już z kolejną karmą. Nie bardzo chce ją jeść, a czasem nawet zostawia mi wyraźne oznaki dezaprobaty w postaci wymiocin na wycieraczce. Idę więc po raz kolejny do sklepu zoologicznego żeby zapytać sprzedawcę o polecaną karmę. Nie wiem który to raz ale powoli zaczynam się irytować.
Starałam się kupować karmy, które zawierały jak najwięcej składników pochodzenia zwierzęcego ale mój kot chyba po prostu jest bardziej wegetarianinem. I patrzy na wygląd karmy. O to zdecydowanie. Szaro-bure granulki nie wchodzą w grę. Nie ma opcji. Muszą być kolory, karma ma pachnieć i najlepiej żeby jeszcze miała różne kształty granulek. To wynika z moich obserwacji. Dlatego po namowie znajomego mam zamiar zapytać o kilka nowych karm, w tym o Friskies. Polecał mi karmę z chrupiącymi i miękkimi cząsteczkami. Podobno jego futerkowiec się zajada. Skład przebadany i polecany dla wybrednych kotowatych. Jest więc nadzieja, że spotka się z akceptacją mojego marudzącego zwierzaka domowego. Nawet jeśli nie, to mam jeszcze kilka opcji. W ostateczności będę kupować róże karmy na zmianę. Podejrzewam, że Friskies będzie jedną z nich. Widziałam z jakim apetytem pochłaniał ją kot mojego znajomego. Musi się udać. Patrząc na te kolorowe chrupaki sama mam ochotę chociażby ich powąchać. Może mój kot jest jakimś smakoszem-estetą? Nie wiem, naprawdę ale trzeba przyznać, że koty potrafią być wybredne, nie ma co. Nastały trudne czasy dla właścicieli, dobrobyt…