Po ostatnich wydarzeniach, jakie miały miejsce w związku ze śmiercią Maddinki (http://www.maddinka.com/) jestem przerażona i załamana. Dowiedziałam się przy okazji, że istnieje specjalne, tajne forum dla hejterów, na którym umawiają się na ataki na dane osoby czy akcje po jakimś wydarzeniu tego typu jak śmierć znanej osoby. Jednym z nich była właśnie śmierć Maddinki. Bogu ducha winna młoda dziewczyna dodała zdjęcie na Insta, na którym widać było sprzęt podtrzymujący funkcje życiowe. Tydzień później jej chłopak dodał wpis na blogu mówiący o jej śmierci… I się zaczęło. Blogosfera poruszona, nawet Pudelek publikuje posta, masa osób udostępnia informacje nawołując do korzystania z życia bo możemy je w każdej chwili stracić. Bardzo dużo poruszających wpisów na Facebooku i nagle: boom – hejt… „dobrze, że zdechła”, „była mi winna pieniądze”, „to tylko bezwartościowa szafiarka…”.
Tyle jadu z powodu śmierci dziewczyny, która, jak się potem okazało, od lat walczyła z ciężką chorobą. Nikt z jej bliskich nie skomentował jej śmierci ponad tą krótką notkę tydzień po jej odejściu. Żadnego płaczu w znanych serwisach, wywiadów, zarabianiu na tym fakcie. Cicho i z bólem żegnali się z kimś, kogo bardzo kochali. Dlaczego więc Maddinka została obrzucona takim internetowym syfem? Właśnie, to jest dla mnie fenomen i wygląda na to, że tylko dla chorej przyjemności, dla sportu, dla…? Obleśny, plugawy hejt, który ma na celu wkurzyć ludzi, wzniecić dyskusję, ugodzić w tych, którzy i tak już mocno ucierpieli… Chyba nigdy tego nie zrozumiem. Nie mam takich chorych potrzeb, a ludzie, którzy je już mają będą dla mnie zawsze fenomenem.