źródło: www.trojmiasto.pl
źródło: www.trojmiasto.pl

Hiszpańskia pogoda w Polsce skłoniła rzesze Polaków do migracji na północ w celu oblegania najlepszych na świecie polskich plaż. Przy okazji tego wydarzenia zaobserwowano nowe zjawisko – parawaning. Turyści chcąc zająć sobie skrawek miejsca na plaży ustawiali o świcie parawany ogradzając swój teren (czyli w praktyce kilka metrów kwadratowych). W rezultacie o 5 nad ranem plaże zastawione były różnokolorowymi parawanami, które oczekiwały na swoich właścicieli, którzy po kilku godzinach pojawiali się w licznym składzie aby rozpocząć leżenie i smażenie się w upiornie mocnym słońcu. Czyli – wakacje po polsku. Ścisk, mało fajne morze i kebab na obiad albo konserwa z chlebem z Biedronki. W sumie, w tym kontekście, całkiem dobrym pomysłem wydaje się wyprawa do zadeptanej przez Polaków Chorwacji. Wprawdzie jadąc tam mamy duże szanse na spotkanie sąsiada czy koleżanki z pracy ale przynajmniej nie ma wiochy i parawanów.

źródło: www.postallove.pl
źródło: www.postallove.pl

Z drugiej strony ten cały parawaning oznacza, że Polacy nie są takimi snobami i na wakacje nie wybierają się wyłącznie za granicę, tylko potrafią jeszcze, jak za starych, dobrych czasów, pojechać z rodziną nad polskie morze. Z trzeciej strony media stworzyły trochę na wyrost tę sensację. Niejeden mój znajomy nad morze pojechał i parawanów ustawiać nie musiał. Znalazły się miejsca, w których była cisza i spokój. Dało się. Trzeba było tylko odpowiednio poszukać. Nie ma to jak sezon ogórkowy w mediach – wtedy wydarzeniem tygodnia są parawany czy wieloryb w Bałtyku. No po prostu mega rewelacje…

Dodaj komentarz