Po wpisach o kocich karmach, przekąskach i innych umilaczach kociego czasu zapewne zastanawiacie się ile mój czarujący kot Czarek może ważyć. Otóż, waży już nieco za dużo. Brzuszek ma zaokrąglony, żebra słabo wyczuwalne, a wrodzone lenistwo nie jest cechą, która pomaga zapanować nad żywieniowymi żądzami. Przy okazji ostatniej wizyty kontrolnej u weterynarza (zwanej potocznie – wprowadzeniem kota na kanał) padła sugestia rozpoczęcia diety. Jak każdy właściciel kota wie „dieta” to słowo, którego nie wypowiada się przy kocie. Wywołuje ono przerażenie, najeżenie, stres (który u niektórych osobników prowadzi do zwiększonej aktywności przy misce z karmą) i wiele innych, bardzo złych objawów.
Dlatego na dietę kot przechodzi nieświadomie. Wprawdzie właściciel jest wtedy dużo bardziej, niż zazwyczaj, poddenerwowany, ale kot ma tego nie widzieć. Co więc robi się z kotem na diecie? Pewnie większość z was powiedziałaby bez zastanowienia – karmi mniejszą ilością jedzenia. Otóż nie, bo wtedy kot wpadnie w panikę i zacznie jeść więcej gromadząc pożywienie na lepsze czasy. Karmi się go normalną ilością karmy ale jest to karma specjalistyczna. Teoretycznie ma ona mniejszą kaloryczność i kot powinien bez żadnych podejrzeń pochłaniać takie ilości, jak dotychczas poprzedniej. Zapewne teoria ta dotyczy jakiegoś znikomego procenta kotów, które nie są na tyle bystre, żeby wyczuć tak drastyczną zmianę. Na takiej grupie kotów zapewne opierają się badania producentów takich karm… Jednak w przypadku większości kotowatych zmiana karmy na tę odchudzającą wywołuje u kota stres i zajadanie większych ilości pożywienia. Wtedy kota trzeba ruszyć z legowiska. To równie trudne wyzwanie ale może się okazać, że dzięki takim aktywnościom jak kocie zabawy odnajdzie się z kotem wspólny język, co na pewno może być bardzo ciekawie 😉