Chociaż na co dzień jestem fanką mocnych uderzeń, to w zwłaszcza w takie wieczory jak ten świąteczny lubię słuchać jazzu. Kiedy znudzi się słuchanie i śpiewania kolęd szukam jakiejś płyty lub włączam komputer. Jazz to muzyka, która mnie uspokaja, wycisza i odpręża, a spokojne dźwięki koją duszę i ciało.

A jazz w wolnych chwilach…

Będąc jeszcze dzieckiem o jazzie słyszałam, ale nigdy nie słuchałam. Potem był O.S.T.R  i jego „Jazz w wolnych chwilach”, a następnie bywanie w klimatycznych kawiarniach gdzie powoli właśnie sączył się do moich uszu i gdzieś zaczął grać. Później kilka rozmów z kimś kto się na tej muzyce znał, o niej pięknie mówił, a co najważniejsze  przy tej muzyce i jakoś się w nim, w tym jazzie zanurzyłam, zadurzyłam, polubiłam za bardzo. Tak właśnie jazz zagościł w moim życiu, zwłaszcza na długie jesienne i zimowe wieczory. Pomaga się odprężyć, zrelaksować, zasnąć. Jazzu słucham nie tylko jesienią i zimą ale również latem. To właśnie wtedy mam najwięcej okazji aby słuchać go na żywo. Świetnie też łagodzi burzową i deszczową aurę. Uwierzcie, że waśnie najlepiej zasypia się w deszczową letnią noc słuchając jazzu. To właśnie łagodne i spokojne rytmy, delikatne dźwięki koją zszarpane nerwy. Ta muzyka ma leczniczą, uspokajającą i nastrojową moc. Można się przy niej i w niej zakochać. Mówi się, że jazz to nie muzyka dla kobiet, jednak ja uważam inaczej. Myślę że to muzyka właśnie dla nich stworzona, ale najlepiej przekonać się samej. Jazz jest właśnie jak kobieta ma wiele nastrojów na każdą pogodę i niepogodę, na każdy stan ducha.

Dodaj komentarz