Od lat obserwuję moich znajomych, którzy wyjechali za granicę po studiach, znaleźli tam pracę i założyli rodziny. Cały czas zastanawiam się czy ja byłabym w stanie mieszkać poza Polską, czy mogłabym ułożyć sobie tam życie. Jak każde rozwiązanie, tak i to ma swoje wady i zalety. Do zalet należy na pewno lepsze wynagrodzenie a przez to standard życia. Znajoma, która samotnie wychowuje córkę i pracuje jako kelnerka w Wielkiej Brytanii wyjeżdża na wakacje do Japonii i na jakieś egzotyczne wyspy. Ja niestety muszę ostro zasuwać żeby stać mnie było na podróżowanie po naszym kraju. Inna rzecz że nie pobieram zasiłków na dzieci a te, szczególnie w Wielkiej Brytanii, są naprawdę wysokie. Pewnie też dlatego mieszkańcy tego kraju nie przepadają za emigrantami.
Inna znajoma, która z kolei mieszka w San Francisco żaliła się niedawno, że musi płacić furę kasy za opiekę medyczną ponieważ w USA nie jest ona darmowa. Do tego w tym kraju nie ma płatnych urlopów macierzyńskich. Miała na tyle szczęścia, że jej pracodawca, którym jest duża korporacja, funduje pracownicom takie urlopy w ramach świadczeń pracowniczych. Niektórzy moi znajomi mieszkają za granicą już ładnych kilka lat i mam z nimi coraz słabszy kontakt. Obawiam się co będzie za kolejnych kilka lat. Może tak się zasymilują z lokalną społecznością że już nigdy nie wrócą do Polski. Ech, emigracje. Fajnie, że moi znajomi mogą wyjeżdżać za granicę w poszukiwaniu lepiej płatnej pracy i lepszego życia ale czasami bardzo mi ich brakuje, a wszystko wskazuje na to, że nie wrócą już do kraju, przynajmniej nie wszyscy.
źródła obrazków: en.delfi.lt, www.irishtimes.com