Idzie wiosna, mamy luty, a to już bardzo blisko do lata, czyli sezonu bikini. Jak wiele milionów kobiet na całym świecie już zaczęło mi to spędzać sen z powiek. I podobnie jak te miliony postanowiłam coś zrobić ze swoimi nadmiernymi krągłościami. Przyszedł czas na dietę. Ale spokojnie. Nie taką totalną czyli NNŻ (dla niewtajemniczonych – Niczego Nie Żrę). Nie będę jak moje znajome jadła brzoskwini na śniadanie, kawy na drugie śniadanie, garstki orzechów na obiad i sałaty na kolację. Mam jeszcze trochę zdrowego rozsądku. Efekt jojo już przerabiałam i nie polubiliśmy się wcale.

Postanowiłam spróbować profesjonalnej diety zamówionej u dietetyka. Wybrałam opcję 4 posiłków, które mam spożywać w równych odstępach czasu. Jem więc na przykład kanapki z twarożkiem i pomarańczą na śniadanie, koktajl na drugie, kaszę z warzywami na obiad i sałatkę z tuńczykiem na kolację. Muszę przyznać, że jest naprawdę smacznie. I co ciekawe – prawie w ogóle nie używam soli kuchennej. To jest dla mnie naprawdę niemałe wyzwanie, bo dotychczas soliłam nawet mleko z płatkami. Teraz sól zastępują mi zioła – pieprz ziołowy, zioła prowansalskie, chilli. Warzywa gotuję na parze, dzięki czemu zachowują swój smak. I wiecie co? Są naprawdę smaczne. Nie myślę nawet o tym, by je dosalać. Czytałam kiedyś, że jeśli mocno ograniczy się sól kuchenną w diecie, to z czasem zaczyna się inaczej odczuwać smaki. Sól i cukier skutecznie odbierają nam zmysł smaku. A tu okazuje się, że warzywa i owoce mają same w sobie smak, jakiego potrzebujemy. Naprawdę nie ma potrzeby faszerowania się dodatkowo intensywnymi smakami. Mam wrażenie, że oprócz spadku wagi zyskuję zupełnie nowe kubki smakowe. Nie spodziewałam się tego w ogóle. Podejrzewam, że naturalnie odrzucę słodycze po diecie – będą po prostu za słodkie!

źródło obrazka: www.iran-daily.com

Dodaj komentarz